Idealne miejsce na wave
Autor: Tomasz Chrapusta, Monika Mazur

Mauritius to niewielka wyspa położona na Ocenie Indyjskim, około 2000 km od wybrzeży Afryki. Podróż z północy na południe zajmuje zaledwie dwie godziny, dlatego podróżowanie między spotami, które znajdują się w zasadzie z każdej strony wyspy i których nie brakuje, jest bardzo wygodne. Na południowym wschodzie leży bardzo znany spot Le Morne, gdzie przy brzegu woda jest płaska, z ewentualnym małym czopem, a wypływając dalej, trafimy na fale osiągające nawet kilka metrów. Widok na górę Le Morne – niepowtarzalny. My polubiliśmy spot na północy Anse la Raie. Woda jest tam idealnie płaska i płytka, a akwen niemal z każdej strony zamknięty – perfekcyjne miejsce do nauki i skoków unhooked. Jeden z najciekawszych spotów, który dostarczył nam najwięcej wrażeń, znajduje się na Ile aux Cerfs, czyli Wyspie Jeleni. Trzeba dopłynąć na niego łódką, co nie jest trudne, gdyż wodnych taksówek nie brakuje. Laguna, która ma kilka kilometrów, brak ludzi, ale w związku z tym niestety brak rescue. Na Mauritiusie wieje wiatr południowo-wschodni lub wschodni, więc zazwyczaj jest to sideshore lub onshore, a najlepsze warunki panują od maja do końca października.


Decydując się na połączenie bezpośrednie, warto zapytać w biurach podróży, które oferują połączenia czarterowe. Szukających na własną rękę połączeń najtańszych czeka przesiadka, np. w Dubaju czy Paryżu. Przy odrobinie szczęścia można znaleźć bilety nawet za 2500 zł w dwie strony. Na Mauritiusie funkcjonuje komunikacja autobusowa, jednak najwygodniej wynająć samochód ewentualnie poruszać się taksówkami, które nie są drogie, a kierowcy z przyjemnością odgrywają rolę przewodników.
Mauritius ma niezwykle szeroką bazę noclegową. Większość stanowią ekskluzywne hotele i świetnie wyposażone kompleksy hotelowe. Za tydzień pobytu dwóch osób w takim pięciogwiazdkowym obiekcie można zapłacić nawet – bagatela! – 20 tysięcy zł. Na szczęście nie brakuje też naprawdę zadbanych i dobrze wyposażonych hoteli trzygwiazdkowych w zdecydowanie niższych cenach, a także willi i prywatnych kwater, gdzie ceny zaczynają się już od kilkudziesięciu zł za osobę. Na wyspie jest sporo restauracji, jednak wszyscy zgodnie polecają przydrożne bary, domowe kuchnie czy punkty gastronomiczne. Może na pierwszy rzut oka nie wyglądają zachęcająco, ale właśnie tam można zjeść najlepsze regionalne dania ze świeżych produktów, duże porcje nawet za 10–15 zł. Zatrucia pokarmowe na pewno nikomu nie grożą.


Większość spotów ma lekki czop, po wypłynięciu z lagun zaczyna się wave, więc nawet na desce twin tip można złapać kilka fal. Są też spoty wave’owe z prawdziwego zdarzenia, na których fale sięgają kilku metrów, i właśnie na nie przyjeżdżają kitesurferzy z całego świata. Pływy są, ale niegroźne – rano woda jest płytsza, po południu robi się głębiej, więc trzeba o tym po prostu pamiętać. Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwa, to należy uważać na koralowce, a w niektórych miejscach także na jeżowce – jednak ich liczba nie jest uciążliwa. Najlepsze wiatry są podczas maurytyjskiej zimy, dlatego woda jest niezbyt ciepła, jednak krótka pianka wystarczy. Na spotach dominują kitesurferzy, a na większych spotkamy także windsurferów. Surferów jest zdecydowanie najmniej.


Spoty na Mauritiusie pod względem udogodnień są raczej ubogie, nie należy oczekiwać szafek czy przebieralni. Bary i toalety są dostępne na tych większych spotach, na mniejszych trzeba się ratować wizytami w pobliskich hotelach, a nawet zagajnikach… Warto zabrać ze sobą gruby ręcznik i książkę – leżaków raczej nie uświadczymy, podobnie jak innych atrakcji. Na szczęście na większych spotach z jedzeniem i stoiskami ze świeżymi owocami raczej nie ma problemów. Bezpieczeństwo zależy od spotu – na dzikich można pływać samemu, ale nie ma wtedy mowy o rescue. Na większych, typu Le Morne lub Bel Ombre, można wykupić rescue wcześniej lub zapłacić, gdy pomoc zostanie udzielona. Niektóre spoty wydają się niemal stworzone do nauki, inne wymagają od początkującego większej odwagi. Największe niebezpieczeństwa, na jakie natrafiliśmy, to wystające koralowce i jeżowce, dlatego początkującym przydadzą się buty.
Prawie na każdym spocie znajduje się większa lub mniejsza szkółka kite. Lekcje prowadzone są zazwyczaj w języku angielskim lub francuskim. Oczywiście można również wypożyczyć sprzęt. Ceny są dość zróżnicowane.

Mauritius nie jest duży, więc i liczba atrakcji jest tu ograniczona, jednak przez dwa tygodnie na pewno nie zdążymy się znudzić. Warto zobaczyć m.in. Black River Georges National Park, rezerwat żółwi w Vanilla Park, Ganta Talao – święte jezioro Hindusów, rezerwat Siedmiu Kolorów Ziemi czy wybrać się na kilkugodzinną wycieczkę na Le Morne, skąd rozpościera się wyjątkowy, zapierający dech w piersiach widok na lagunę. Mauritius otoczony jest pięknymi lagunami oddzielonymi od oceanu pasem rafy koralowej. To idealne miejsce zarówno do nurkowania na płyciznach z wykorzystaniem maski i rurki, jak i w pełnym ekwipunku w bardziej wymagających miejscach.
Zalety
Dużo dni wiatrowych w okresie od maja do października, spoty z płaską wodą, ale także prawdziwe wave’owe. Można znaleźć też miejsca, gdzie pływa dosłownie kilka osób.
Wady
Na spotach trzeba uważać na koralowce – na płytkiej wodzie łatwo poranić sobie stopy.