Tadek

Narciarz i kitesurfer. Doświadczony instruktor kitesurfingu, IKO level 2

Wprowadzona w 2017 roku nowa konstrukcja baru firmy North wzbudziła duże zainteresowanie wśród kitesurferów. Innowacyjna konstrukcja mechanizmu regulacji mocy budziła ciekawość, jednak wysoka cena produktu nie zachęcało do kupna i samodzielnych testów. Jestem jednym z, jak sądzę, niewielu użytkowników nowego baru w Polsce, poniżej moja ocena nowego produktu firmy North, która mam nadzieję pomoże wam przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym zakupie.

Nowe podejście do tematu środkowej linki to główny wyróżnik clikc baru North
Nowe podejście do tematu środkowej linki to główny wyróżnik click baru North
Pierwsze wrażenie

North click bar od razu sprawia wrażenie produktu z „górnej półki”. Zwraca uwagę solidne wykonanie wszystkich elementów: pokrycia drążka baru, floaterów, linek, itd. W zestawie otrzymujemy oprócz samego baru kilka części zamiennych i narzędzi przydatnych w naprawach i obsłudze baru, zestaw różnej długości przedłużek oraz instrukcję obsługi. Wszystko opakowane w elegancki pokrowiec, wyposażony w osobną kieszeń na akcesoria. Za około 300-350 zł możemy dokupić akcesoryjną piątą linkę, która umożliwia przekształcenie baru – oryginalnie 4-linkowego – w pięciolinkowy. Niestety, w tym wypadku linka ta nie pełni funkcji linki bezpieczeństwa. Po użyciu zrywki, podpięty do click baru latawiec nadal będzie trzymał się na jednej z linek mocy, niezależnie od tego czy jest to zestaw cztero- czy pięcio-linkowy. Niestety, ponieważ największą zaletą pięciolinkowego rozwiązania jest właśnie osobna linka bezpieczeństwa, przypięta w centralnym punkcie latawca tak, aby po użyciu systemu bezpieczeństwa latawiec całkowicie utracił moc. W click barze opcja dołączenia piątej linki przede wszystkim zapewnia uniwersalności urządzenia. Dodatkowo można jej używać do pomocy przy startowaniu latawca z wody w warunkach słabowiatrowych. W tym celu akcesoryjna piąta linka wyposażona jest w specjalną rączkę ułatwiającą wybieranie.

Bar wygląda bardzo elegancko. No i oczywiście bardzo „high-tech”. Tego należy oczekiwać od produktu, za który trzeba zapłacić o ponad 1/3 więcej niż za klasyczny model.

W pokrowcu oprócz właściwego baru dostajemy zestaw naprawczy, przedłużki różnej długości oraz instrukcję obsługi
W pokrowcu oprócz właściwego baru dostajemy zestaw naprawczy, przedłużki różnej długości oraz instrukcję obsługi
W prkatyce

Zakupiłem nowy bar North’a w połowie czerwca i pływałem z nim przez cały polski sezon kitesurfingowy oraz jesienią na Sycylii. Poniżej, spróbuję w kilku punktach opisać najistotniejsze cechy, które moim zdaniem podczas pływania wyróżniają click bar w stosunku do tradycyjnego urządzenia.

Elementem najbardziej uzasadniającym zakup nowego baru jest sposób, w jaki rozwiązano prowadzenie centralnej linki, pełniącej w tradycyjnych urządzeniach funkcję linki depowera. Ponieważ w click barze regulacja mocy następuje poprzez wydłużenie bądź skrócenie linek bocznych, nazwa „linka depowera” nie bardzo już pasuje. Linka centralna poprowadzona jest w prostokątnej obudowie z elastycznego plastiku. Taka konstrukcja eliminuje, występujący standardowo w klasycznych barach firmy North (oraz innych producentów), problem przecierania się środkowego elementu baru – linki depowera. Klasyczne bary wymagają wymiany środkowej linki w zasadzie po 1-2 intensywnych sezonach, czasem nawet częściej. Zerwanie linki depowera niesie ze sobą niezapomniane przeżycia – linka zerwie się w sytuacji, gdy na latawiec działają skrajne siły np. podczas skoku (mi na szczęście zdarzyło się to tylko podczas kiteloopa kręconego na wodzie przy silnym wietrze, ale i tak wrażenia były). Wymiana linki wiąże się z wydatkiem kilkuset złotych oraz jest procesem dość pracochłonnym, wymienianie jej  „na zapas”, tak aby być zawsze po bezpiecznej stronie jest uciążliwe. W nowym barze poprzeczka baru nie ma styczności z właściwą linką centralną, w związku z tym proces przecierania się w ogóle nie występuje.

Drugą najważniejszą zaletą nowej konstrukcji centralnej linki jest połączenie prostokątnego kształtu obudowy linki depowera oraz łożyska ceramicznego, za pomocą którego, właściwa linka łączy się z chicken-loopem. Konstrukcja ta całkowicie eliminuje skręcanie się linek środkowych podczas manewrów i tricków, podczas których obraca się latawiec (kiteloop, downloop) bądź kitesurfer (wszelkiego rodzaju „rolle”). Po obróceniu drążka baru obie centralne linki pozostają niesplecione. Dzięki temu nie tylko nie potrzeba odkręcać od czasu do czasu linek na wodzie, również przy rozkładaniu baru przed pływaniem łatwiej jest linki rozplątać.

Trzecią kluczową zaletą nowego rozwiązania linki centralnej jest ogromny zakres pracy baru. Po całkowitym odpuszczeniu baru latawiec praktycznie pozbawiony jest mocy, efekt, który w klasycznym rozwiązaniu wymaga użycia depowera. Zakres pracy możemy ograniczyć bar-stoperem, którego regulacja na wodzie nie stanowi problemu. Jedyną niekorzystną cechą nowego rozwiązania, którą zaobserwowałem w praktyce, jest fakt, że relatywnie sztywna linka, a w zasadzie jej obudowa, utrudnia ruchy poprzeczką baru w górę i w dół w momencie, gdy jest on mocno skręcony (przy sterowaniu latawcem w lewo lub prawo). Nie stanowi to problemu, gdy latawiec pracuje z pełną mocą, ale w warunkach słabowiatrowych zaciągnięcie ekstremalnie skręconego baru może być utrudnione.

Z kolej elementem wzbudzającym największą ciekawość potencjalnych użytkowników nowego sprzętu jest innowacyjny system depowera latawca (jest to niejako konsekwencja ukrycia linek środkowych w obudowie). Zamiast tradycyjnych: bloczka i knagi na centralnej lince, mamy pokrętło i przycisk, skracające lub wydłużające linki boczne. Każde naciśnięcie przycisku powoduje ograniczenie mocy latawca (wydłużenie linek sterujących, czyli skrócenie linek środkowych w relacji do bocznych), każde pół obrotu pokrętłem powoduje odwrotne działanie i wzrost mocy w latawcu. Według instrukcji obsługi wciśnięcie przycisku do połowy powinno spowodować natychmiast ustawić zestaw w układzie najmniejszej mocy. Zaczynając od ostatniego – w praktyce taki szybki, „jendorazowy” depower jest niemożliwy, przynajmniej w moim egzemplarzu. O ile na sucho wszystko działa zgodnie z instrukcją i wygodnie, to podczas pływania przyciśnięcie przycisku redukcji mocy wymaga na tyle dużo siły, że nie ma mowy o wyczuciu, kiedy przycisk jest „wciśnięty do połowy”. W praktyce, aby w pełni ograniczyć moc latawca, musimy szybko przycisnąć guzik 8 razy (tyle progów regulacji mocy wbudowany ma system). Podobnie rzecz ma się z pokrętłem dodającym moc – przekręcenie go podczas płynięcia na halsie wymaga użycia siły (używamy tylko placów, dłoni i nadgarstka), tym większej z im większą mocą ciągnie latawiec, oraz odrobinę sprawności. Chciałbym podkreślić, że pomimo opisanych powyżej efektów nie zdarzyła mi się żadna niebezpieczna sytuacja związana z nowym mechanizmem regulacji mocy, ani też nigdy nie miałem poważniejszego problemu z ustawieniem odpowiedniego poziomu. Wszystkie czynności są w pełni „wykonalne” nawet dla mało doświadczonego kitesurfera, umiejętność regulacji wymaga „nauczenia się” i przypomina trochę łapanie się prawą ręko za lewe ucho.  Warto też zauważyć, że wspomniany wcześniej ogromy zakres pracy baru w pewnym stopniu zastępuje konieczność ograniczania mocy poprzez zmianę długości linek.

Korzystanie z nowego systemu depowera wymaga adaptacji, przyzwyczajenia się do innego niż w standardowych barach zachowania i ruchów. Niemniej nowe rozwiązanie jest bardzo eleganckie – nie mamy dyndających się sznurków, zacinającej knagi, oraz bardziej przewidywalne – np. nie występuje na przykład problem z odknagowaniem linki zaciągniętego do końca mechanizmu depowera, bądź wyślizgnięcia się linki z knagi.

Z innych wad nowego baru, które wychodzą dopiero w praktyce wymienię dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, w click-barze jeszcze bardziej niż w tradycyjnych barach firmy North zatarta jest różnica pomiędzy lewą a prawą końcówką baru. „Na sucho” lewa strona jest „bardziej czerwona” niż prawa, ale na wodzie, w sytuacji, gdy musimy szybko zareagować, prawa i lewa strona są praktycznie nie do odróżnienia. Drugą istotną niedogodnością nowego rozwiązania jest kłopotliwość depowerowania baru na lądzie, przed startem. Mechanizm działa wyłącznie, gdy na napięte linki boczne działa siła. Zatem, chcąc ograniczyć moc latawca przed startem musimy poprosić drugą osobę, aby ciągnęła za sterówki, podczas klikania guzikiem depowera. Można też próbować zrobić to samemu, w obu przypadkach jest dość kłopotliwe. Przyznam się, że po nie próbowałem tego robić, depower ustawiałem na żądanym poziomie już po starcie. Niewątpliwie jednak w wielu sytuacjach ograniczenie mocy przed startem może być niezbędne.

Innym, już mniej znaczącym, ale kłopotliwym drobiazgiem, jest utrudniony odczyt poziomu, na jakim ustawiony jest mechanizm ograniczenia mocy (całe urządzenie schowane jest w drążku baru). Mamy dwa wskaźniki, jeden w drążku i drugi na lince sterującej. Znacznik na lince jest słaba widoczny, natomiast, aby zobaczyć, co pokazuje wskaźnik w poprzeczce baru, musimy jedną ręką puścić bar.

Z kolej zaletą jest nowe rozwiązanie systemu zrywki. W klasycznym barze firmy North, aby ustawić zrywkę w trybie „suicide”, przewlekamy kółko znajdujące się na końcu linki bezpieczeństwa przez ucho chicken-loopa. W ten sposób, po puszczeniu wypiętego baru, jesteśmy w trybie „suicide” – latawiec wciąż pracuje normalnie, ściągając do siebie bar i wpinając pętle w hak zestaw jest gotowy do dalszego pływania. Natomiast po użycie zrywki i otwarciu chicken-loopa kółko ześlizguje się z pętli i latawiec w pełni traci moc, jak przy normalnym, bezpiecznym przypięciu leasha. Uniwersalne rozwiązanie, jednak w praktyce kółko znajdujące się na loopie oraz leash potrafią plątać przy wpinaniu pętli w hak trapezu. Click bar eliminuje ten problem – końcówka linki bezpieczeństwa jest wpięta bezpośrednio w zapięcie łączące pętlę ze zrywką i nie przeszkadza podczas wpinania się w loopa.

Klapki na końcach drążka umożliwiają płukanie mechanizmu depowera w środku baru
Klapki na końcach drążka umożliwiają płukanie mechanizmu depowera w środku baru
Ocena

Główne zalety (w kolejności od najistotniejszych do mniej istotnych, według subiektywnej oceny):

– Innowacyjne i skuteczne rozwiązanie problemu linki depowera, centralna linka nie przeciera się, linki nie się nie skręcają, konstrukcja oferuje bardzo duży zakres pracy baru bez konieczności użycia mechanizmu depowera,

– uniwersalność: dzięki możliwości regulacji (przedłużki w zestawie, możliwość regulacji wysokości rozdzielania się linek mocy) oraz opcji montażu piątej linki, click-bar można dopasować praktycznie do każdego latawca,

– eleganckie, innowacyjne i skuteczne rozwiązanie systemu redukcji mocy

– ulepszony system zrywki

Główne wady (w kolejności od najistotniejszych do mniej istotnych, według subiektywnej oceny):

– wysoka cena. Cena katalogowa na 2017 rok to 3 200 zł (klasyczny bar 2 250), po sezonie model 2017 można znaleźć za 2 400 zł ( vs. 1 1700 zł) patrz np. http://hydrosfera.pl/category.php?catx=279&section_type=364.

– innowacyjny mechanizm depowera wymaga długiego okresu adaptacji, jest mniej intuicyjny w porównaniu do tradycyjnego rozwiązanie skracającego centralną linkę i w niektórych sytuacjach użycie jest kłopotliwe bądź nie działa w pełni zgodnie z opisem producenta.

– sztywna „linka depowera” w niektórych ekstremalnych sytuacjach utrudnia pracę barem.

– brak dedykowanej linki bezpieczeństwa, nawet w rozwiązaniu 5-cio linkowym.

Trwałość

Na pytanie na ile trwała i bezawaryjna jest konstrukcja nowego baru nie da się odpowiedzieć po jednym sezonie. Jak na razie, pomimo intensywnego używania bar po sezonie wygląda jak nowy.

Z jednej strony click-bar jest mechanicznie bardziej skomplikowanym urządzeniem, w porównaniu z tradycyjnym barem, co sugeruje większą podatność na awarie. Z drugiej strony, mechanizm click-baru nie jest aż tak złożony, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka. W tak wysokiej klasy produkcie możemy oczekiwać zastosowania materiałów wysokiej jakości, odpornych na zużycie. I faktycznie, po 4 miesiącach używania materiały i konstrukcja baru sprawiają wrażenie całkowicie odpornych na piasek, słoną wodę oraz obciążenia. Na stronie producenta umieszczono szereg filmów instruktażowych opisujących jak dbać, serwisować oraz wymienić uszkodzone elementy baru (https://www.northkiteboarding.com/videos/).

Wśród informacji zamieszczonych w internecie znalazłem tylko jedną opisującą problem z nadmiernym zużyciem elementu clikc-baru. Dotyczy ona przecierającej się linki nośnej/linki bezpieczeństwa, w wyniku tarcia o ucho elementu łączącego linki środkowe. W moim barze jak na razie ten problem nie występuje, ale na pewno warto regularnie kontrolować ten element urządzenia. Z materiału wynika, że producent jest świadomy problemu i podjął kroki aby go usunąć. Opis problemu możemy znaleźć na: http://www.wetestkites.com/2017/03/20/north-click-bar-update-after-6-months-usage-check-your-safety-line-near-the-split/

Potencjalny problem to przecieranie się linki bezpieczeństwa
Potencjalny problem to przecieranie się linki bezpieczeństwa

Comments

  1. Fajny bar, używam już go ponad rok, ma wiele zalet, ale jeden słaby punkt: te zagumowane rączki na sterówkach (nie wiem jak się nazywają) w miejscu gdzie łącza się z barem pękają, po prostu się odrywają od baru. Moge przesłać zdjęcia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*